Najgorzej rozstaje mi się z rzeczami, które szyłam, a ponieważ mam ich już całą szafę....nie jest łatwo. Sentyment jest ogromny i najczęściej lądują w piwnicy, bo może kiedyś, bo szkoda, taki fajny materiał...
Mam takie dwie sukienki: dwa różne materiały, ten sam wykrój.
Czarna - chociaż za czarnym nie przepadam - wspaniały materiał, trafił w moje ręce na skutek porządków u znajomej. Świetnie się szyło, dobrze się nosi. Nic dodać nic ująć.
Beżowa - z tego to się spodnie szyje ( grubsza bawełna), usłyszałam na początku - jak spodnie, jak sukienkę chciałam? Beżowej nie miałam. Och, najwyżej "do pola będzie". Powstała sukienka i do pracy i do piachu..., tzn. na plac zabaw.
Do dzisiaj najgorzej jest zaraz po praniu i wyschnięciu. Prasowania ze 20 min, a potem pod wpływem krzywizn ciała, siadania, wstawania i innych wygibasów dostosowuje się i jest bardzo wygodna. I lubię ją bardzo.
Obie i czarna i beżowa mają zamki kryte, odszycia wokół dekoltu i podkroju pach. I liczę, że zostaną ze mną jeszcze na długo...
Fajne! Bardzo lubię takie uniwersalne ciuszki :) No i z moimi pracami też ciężko mi się rozstać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńBardzo uniwersalne sukienki.super!a powiedz z jakiego wykroju je uszyłaś?
OdpowiedzUsuńKorzystałam z Burdy 3/2009 model 107
Usuńoooo z tymi to bym się nie pożegnała :) one są perfekcyjne dla ciebie...
OdpowiedzUsuń:) dzięki, ale jak tak dalej będę gromadzić, to miejsca braknie...
UsuńBardzo efektownie w tej czarnej wyglądasz :-) Faktycznie mieć taki jeden wykrój do powtarzania w różnej kolorystyce i wzorach - bezcenne.
OdpowiedzUsuńTych gnieciuchów szkoda :))) mam takie spodnie ulubione, które uszyłam, i jak je noszę to z ogromnym pietyzmem, żeby na nie nie chlapnąć, niczym nie ubrudzić, bo po praniu prasowanie to koszmar. Ale po uprasowaniu wcale się jakoś mocno nie gniotą, jedynie to pranie źle na nie działa. Obie sukienki są ładne, obie noś tak długo, jak będziesz dała radę :))
OdpowiedzUsuń